Przejdź do głównej zawartości

Nowe rozdziały

Zestawienie nowych rozdziałów z dnia 17 marca 2013 roku
Enjoy!
Rozdział IV

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Przyłożyłam dłoń do czoła z myślą, że ustąpi. Co ja wczoraj zrobiłam? Jak się tu znalazłam? Zaraz.. Piliśmy, graliśmy, wygrałam, wyszłam i..o nie.. Uchiha. Odwróciłam głowę na bok i to co zobaczyłam, aż mną wstrząsnęło.
- Cześć kochanie - koło mnie leżał uśmiechnięty od ucha do ucha Hidan. Nie zważając na ból głowy chłopak w kilka sekund wylądował no ścianie przebijając moja i lądując na korytarzu na którym był blondyn.
- Zabije cię.. - warknęłam wściekła idąc powoli w jego stronę. Szaro włosy jęknął głośno masując się z tyłu głowy.
- Gdybyś była spostrzegawcza, to byś zauważyła odkąd tu jesteś, że nie idzie mnie zabić.. - mruknął.
- Lider cię zabije za tą ścianę - mruknął Deidara. Puściłam mu mordercze spojrzenie, a on wyciągnął dłonie przede mną w geście obrony.
- Rób co chcesz to twoja sprawa - zaśmiał się nerwowo niebieskooki. Jashin wstał wycierając krew z brody, która poleciała mu z ust.
- Jeszcze raz mnie dotkniesz, a naprawdę znajdę sposób by cię zabić! - warknęłam. " Yuna do gabinetu. TERAZ " krzyknął mi liderek w myślach, a mnie aż skręciło.
- Co za idiota! - warknęłam trzymając się za głowę. Wiedziałam już, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych.



Rozdział I

- Co z Riną, Mei, Mangetsu? Chcesz ich tu zostawić? – uniosłam się lekko, mając nadzieję, że chłopak zaraz uświadomi sobie to, co powiedziałam.
- Przecież poradzą sobie – mruknął, a ja ponownie na niego spojrzałam.
- Gdyby zaszła taka potrzeba, mnie też byś zosta… - nie dane było mi skończyć, ponieważ Utakata naparł na mnie swoim ciałem, przyciskając do podłogi, a tym samym zamykając moje usta pocałunkiem, który od razu odwzajemniłam. To jak na mnie patrzy, myśląc, że tego nie widzę. To, w jaki sposób mnie dotyka, bojąc się, że mnie zrani. To wszystko i jeszcze wiele innych gestów i niewypowiedzianych słów składa się na „coś”, co nas łączy. Tylko tego ”czegoś” nikt jeszcze nie zdefiniował.
- Nigdy tak nie mów – szepnął mi prosto do ucha,, gdy się od siebie oderwaliśmy – nigdy – dodał, gdy oparł głowę na moim ramieniu.



Rozdział XXXI

Zapach krwi, ciemność i ten głos. Drgawki wstrząsające moim ciałem i okropny ból głowy. Widzę go, widzę go doskonale. Wysportowana sylwetka, długie czarne włosy, katana w ręku i te oczy. Pełne szaleństwa i uczuć, których nie jestem w stanie zdefiniować. Wyjmuję miecz z pochwy i mocno zaciskam na nim dłonie. Z łzami w oczach zaczynam biec, mierząc bronią w jego serce. Gdy jestem już blisko, on zmienia się w tysiąc czarnych kruków, a ja widzę tylko jego sharingan'a, który odznacza się swym złowrogim blaskiem w tej powszechnej ciemności. 
Nerwowo rozglądam się dookoła szukając brata. Nawet z uruchomionym kakkei genkai nic nie słyszę i prawie nic nie widzę. 
Nagle on pojawia się kilka metrów ode mnie. Ponownie na niego nacieram i o dziwo trafiam. Widzę, jak jego czarne tęczówki blakną, jak z ust leci stróżka krwi. On niezmiennie jednak wpatruje się we mnie swym martwym, nieobecnym spojrzeniem, a gdy rozchyla wargi, aby coś powiedzieć, na jego miejscu pojawia się moja matka.
- Nie zdołałeś nas uratować! To przez ciebie zginęliśmy! - patrzę na nią, z moją kataną wbitą w jej serce. To ja ją zabiłem...



Rozdział X Tylko proszę, nie uciekaj ode mnie...

Kakashi obudził się jako pierwszy. Powoli otworzył oczy i spojrzał na oświetlony przez wstające słońce sufit. Pomrugał kilkakrotnie. Nagle zdał sobie sprawę, że czuje jakiś ciężar na swoim ciele. Spuścił wzrok w dół i ujrzał końcówki płomiennych włosów, oraz tatuaż białego smoka skąpanego w kwiatach wiśni i błękitnych falach, w większości przykryty przez białą koszulkę na ramiączkach. Hatake uniósł lekko brwi. Ciekawe czy śnił. Była tu, przy nim. Leżała na jego torsie z buzią wtuloną w zagłębie jego szyi i ramienia. Czuł jej ciepłą dłoń, spoczywającą gdzieś w okolicach obojczyka. Czuł jak jej klatka piersiowa unosi się na nim i opada. Czuł jej bicie serca...
Ukradkiem spojrzał na zegarek, znajdujący się na szafce nocnej. Wskazywał on, że pora na niego. Nie ma spania! Praca wzywa!
Westchnął. Ułożył dłonie na biodrach mulatki i przytulił ją do siebie. W tym momencie, Rai również zaczęła żegnać się z morfeuszem. Pomrugała kilkakrotnie powiekami, jednak nie ruszyła się.



Rozdział XIV

(...) Po długim treningu, który chociaż mi poszedł szybko, to chłopaki długo ćwiczyli, mistrz chciał się już pożegnać, kiedy go zatrzymałam.
-Sensei czy mogę o coś zapytać? – Zapytałam nie pewnie.
Zerknęłam czy chłopaki już poszli.
-Tak, coś się stało? – Odpowiedział pytaniem, na pytanie.
Wzięłam plecak i wyjęłam z niego zwoje.
-Rodzice mi je przekazali. – Podałam je Kakashiemu. – Powiedzieli, że ma go dać osobie, której ufam. Jeśli to nie będzie panu przeszkadzać, chciałabym żeby to pan mnie ich nauczył. I nikt nie może się o nich dowiedzieć. – Skończyłam swój monolog i czekałam na odpowiedz.
-Dobrze zaczniemy od jutra. – Odpowiedział. – Przynieś je i zaczniemy naukę. Dobrze?
-Jasne. Dziękuje. – Uśmiechnęłam się serdecznie.
-Do zobaczenia. – Pożegnał się i zniknął w kłębie dymu.(...)



Rozdział X

Sakura opierając się o ścianę poprawiła odpięty guzik na końcu bluzki, podczas gdy zdenerwowana Midori zaniemówiła.
- To, o czym chciałaś ze mną rozmawiać? – zaczęła Sakura. Uśmiechnęła się też po to, by troszkę odstresować dziewczynę. Jednak spowodowało to odwrotny skutek i Midori zaczęła się cała trząść.
- Nie powinnam ci o tym mówić. Pani dyrektor mi zabroniła. Ale nie mogę się powstrzymać. Nie mogę po prostu nie powiedzieć ci o tym, że dzisiaj zginiesz.
- Co? – Sakura przestała bawić się palcami i uważnie spojrzała na Midori. – Zginę? Dzisiaj? Ja? Skąd to wiesz? Miałaś jakąś wizję?
- Tak. – szepnęła Midori.
- Co w niej było? Kiedy? Gdzie? Kto mnie zabije?! – ostatnie słowa były niemal krzykiem. Łapiąc białowłosą przystawiła ją do ściany.



Rozdział III

Gdy byłyśmy już w środku, każda udała się na swoje miejsce. Spojrzałam na ławkę obok, była pusta. Wypuściłam powietrze z ust. Znowu go nie ma. – pomyślałam
Nagle czarne włosy mignęły mi przed oczami. Serce zabiło mi mocniej. To on. Odwróciłam się w jego kierunku. Zauważyłam, ze był jakiś inny niż zwykle. Taki… Przygnębiony? Tak, to dobre określenie.
- Cześć Sasuke! Czemu Cię nie było w szkole? – zapytałam.
- Byłem chory. – odparł zdawkowo, nawet na mnie nie patrząc.
Coś się zmieniło. – pomyślałam. No, a teraz najgorsza lekcja – matematyka.



Rozdział III

— Jesteś Saori, tak? — usłyszałam jego pytanie. Kiwnęłam głową. — Skąd pochodzisz?
Nie wiedziałam nic o swojej przeszłości. Niewolnikom zakłada się "blokadę" w umyśle, która nie dopuszcza wspomnień. Pamiętamy tylko moment zaczęcia szkolenia. Gdy natomiast niewolnika uwalniano, blokada automatycznie się usuwała. Podobnie było gdy umierano.
— Nie wiem — powiedziałam niedosłyszalnie. 
— Czy możesz na mnie spojrzeć? 
— Jeżeli pan wyda rozkaz…
— Mam ci rozkazać? — usłyszałam zdziwienie w jego głosie. Kiwnęłam głową. — Więc… rozkazuję ci na mnie spojrzeć. — Uniosłam głowę i popatrzyłam w jego błękitne oczy. Kryły w sobie tyle dobroci! Dobroci, której ja nigdy nie zaznam.
Ach, to trwa już za długo. Opuściłam głowę i lekko się zarumieniłam. Zapadła niezręczna cisza, którą tylko on mógł przerwać. Po chwili zapytał:
— Dlaczego ciągle milczysz? Nie patrzysz na mnie, a żebyś to zrobiła muszę wydać rozkaz. Dlaczego?



Rozdział VII 

Ciało dziewczyny zadrżało. Z jej ust wydobyła się para. Otworzyła oczy i dostrzegła, że znalazła się w kryjówce Orochimaru. Rozejrzała się z przerażeniem. Nagle rozległ się donośny śmiech. Stała twarzą w twarz z wężowatym. Cofnęła się o krok. Potknęła się o coś i przewróciła. Spojrzała na to, przez co, a raczej przez kogo upadła. Na ziemi leżał nieprzytomny blondyn. Próbowała go obudzić, jednak jej krzyki i wrzaski nie dawały rezultatów. Nagle została sparaliżowana ze strachu. Coś ocierało się o jej stopę i wydawało charakterystyczny dźwięk - syczenie węża. Zaczęła się trząść. Odwracała się powoli w stronę stworzenia. Gdy tylko spojrzała w oczy fioletowego węża, ten rzucił się na nią.



Rozdział VI Ludzie się zmieniają. 

- Dlaczego organizacja, która miała nieść pokój zamieniła się w taką, która szczerzy nienawiść? Dlaczego mnie tu nie chcesz? Nie wiesz jak bardzo podniosłam swoje umiejętności. Nie masz pojęcia jaka silna się stałam. Nie potrzebuje obrońcy. Sama potrafię o siebie zadbać. - Odpowiedziała unosząc lekko ton. - Nie myśl sobie, że zawsze będę dzieckiem potrzebującym pomocy. Nie jestem już tą dawną Alice! Jak to określiłeś, ludzie się zmieniają! - Krzyknęła robiąc jeden krok do przodu. Popatrzyła na mnie swoim wzrokiem, przepełnionym bólem, ale i odwagą. Na naszym pierwszym spotkaniu, po latach, była przerażona, a teraz stała się... inna. Zacytowałaś mnie, w pewnym sensie też obrażając. Wybacz, ale nie mogę pozwolić, abyś zachowywała się w taki sposób. Może i przeszłość nas łączyła, ale nie mogę pozwolić aby tak też stało się z przyszłością...



Rozdział 10 Względny Spokój

Cóż, czas leci, a ona dalej wylegiwała się w łóżku, w pomiętym i brudnym ubraniu, zapewne z szopą na głowie. Miała ochotę wskoczyć pod prysznic nie patrząc na kogokolwiek, cokolwiek, ale musiała się wstrzymać. Dlaczego? Bo doszedł do niej leciutki swąd spalenizny. Wstała i przejrzała się w lustrze. Tak jak sądziła. Ruina. No, nie było co zwlekać i dołować się wyglądem. Przeczesała skołtunione włosy palcami i wyszła z pokoju.
Czy to może instynkt, czy raczej kłęby dymu wydobywające się z kuchni, popchały ją w tym kierunku. Nie paliło się, bynajmniej. Po prostu Ktoś starał się zrobić coś na śniadanie. Kto? Odpowiedź była chyba oczywista. Minato Namikaze gotuje, a raczej gotować próbuje.