Przejdź do głównej zawartości

Nowe rozdziały

Rozdział XVII

Na drżących nogach podbiegłam do Sasuke. Pot zlepił mu włosy na czole, a policzki były tak zarumienione, jak nigdy. Powietrze z coraz większą trudnością przedzierało się przez jego drogi oddechowe.
Delikatnie uniosłam mu głowę i podstawiłam kubek do pięknych warg. Kilka kropel wyciekło mu kącikiem ust, ale większość płynu wlała się do gardła,
Moje serce głośno tłukło się w piersi, gdy modliłam się, żeby to pomogło. Zacisnęłam palce na nadgarstku bruneta, żeby wyczuwać puls.
Tyle że pulsu nie było.
Świszczący oddech przestał przerywać ciszę w obozie. Serce nie biło.
Otworzyłam szeroko oczy.
Co?
Trwałam zamrożona w niezmienionej pozycji, naciskając żyły mocniej.
Przecież on nie może teraz umrzeć.
Jeszcze miałam nadzieję, że nagle zaczerpnie oddechu i otworzy oczy, jak to bywa w różnych filmach. Jednakże z każdą sekundą docierało do mnie, że żaden tego typu cud nie będzie miał tu miejsca.
- Może się spóźniliśmy. - Cichy głos medyka przerwał ciszę.
Nie.
NIE.
- Nie. - W końcu z mojego gardła wydobył się jęk, kalecząc je boleśnie.



One-shote Will you be my valentine ?

Brunet obrócił się do niego przodem i kpiąco się uśmiechnął. 
- Tak, robi mi to jakąś różnice.. - Potwierdził.
- Oh.. - Zastanowił się, a potem wyszczerzył. - Jeśli chcesz użyć rączki to się nie krępuj. Obiecuje... - Uniósł rękę do góry z dwoma palcami. - nie będę podglądać. 
Onyskowooki patrzył na niego jak największego kretyna jaki chodził po ziemi, oczywiście nie obeszło się bez zaliczenia facepalm'a. 
- Jesteś idiotą. - Oznajmił i kontynuował zrywanie karteczek. 
Uzumaki dalej siedział ze zmarszczonym nosem i przyglądał się pracującemu chłopakowi. Starał się rozgryźć jego skomplikowany tok myślenia. No bo w końcu jeśli nie chodziło o rąsie, w dodatku nie umówił się z żadną laską ze szkoły i na pewno jest singlem to jaką mu różnice robiło to czy siedzi sam w domu czy siedzi tu ze swoim przyjacielem ? W dodatku normalnie by wrobił jakoś blondyna by on pracował, a sam by się wylegiwał, śmiejąc się kpiąco z głupoty i naiwności kolegi. Gdzie mu się mogło tak śpieszyć ? I dlaczego robi wszystko by być jak najdalej od niebieskookiego ? No chyba nie chodziło o ten ich foch, a nawet jeśli to raczej by się teraz wyzywali albo bili, ale nie siedzieli w ciszy i w tak sporej odległości. Nawet pan rozgadany sam już nie wiedział co ma mówić skoro był pewny, że ciemnowłosy go i tak zignoruje. W sumie często go ignorował, ale Uzumaki uparcie sobie wmawiał, że dzisiaj w jakiś inny sposób. Po chwili szeroko otworzył swoje zaskoczone oczy i wstał.
- Sasuke, m..mogę zadać ci osobiste pytanie ? - Zapytał niepewnie.



Special Walentynki wg Czwartego Hokage

(...) W gabinecie dopadłem swój fotel, w który opadłem z jękiem rezygnacji. Nie dość, że nie było deszczu, to na domiar złego moja asystentka postanowiła pogrzebać mnie żywcem wśród sterty papierów. Nie byłoby tak źle, gdyby stos kończył się na moim biurku. On był dosłownie wszędzie! Na masywnej komodzie, która stała zaraz obok drzwi. Na parapecie za mną, na podłodze, a nawet na szczycie regału, gdzie trzymałem wszystkie książki swojego mistrza.
- Błagam, zabierzcie mnie stąd – jęknąłem. Praca Hokage męczyła mnie tylko i wyłącznie pod tym względem. Ja po prostu nie znosiłem pracy papierkowej!
Westchnąłem i ktoś w tym samym czasie zapukał do drzwi. Po krótkiej chwili, przed moim obliczem, stał nie kto inny, jak…
- Witaj, Obito. Co cię do mnie sprowadza, mój uczniu? – Zapytałem, czując nieopisaną ulgę na jego widok.
- Mistrzu! Dobrze cię widzieć. Rin mówiła, że romansujesz z papierami, ale nie sądziłem, że miała rację. – Zdziwił się lekko, unosząc znacząco jedną brew. (...)



Rodział: VIII

- Co się dzieje? – szepnęła przerażona. Bała się sięgnąć po swoją broń. Przerażona poczuła, jak uścisk Itachiego znowu się wzmocnił.
- Nie mam pojęcia – odpowiedział i łapiąc bezpiecznie Sakurę schylił się i mijając różne osoby próbował pomóc Sakurze opuścić salę. Sakura w między czasie wyszukała wzrokiem Ayane. Też była przerażona. Widziała w jej oczach, że to nie wina demonów. To musiało być coś innego! Gdy złapała jej wzrok to Ayane dała jej do zrozumienia, że ma pozostać z Itachim.
„ Tak będzie bezpieczniej” wyczytała z ust wojowniczki.
Nagle zza Itachiego wyłonił się jakiś zamaskowany mężczyzna. Na sali było takich wielu, jednak ten miał w swoich oczach coś znajomego. Patrzył się na Itachiego z ogromną nienawiścią i wyjmując broń strzelił mu w ramię. Sakura krzycząc pociągnęła Itachiego i tym razem to ona próbowała ich jakoś wydostać. I udało się jej. Wybiegli głównym holem.
- Boli? – zapytała Sakura. Po chwili zaśmiała się ze swoich słów. To logiczne, że taka rana musi boleć. – Chodź do łazienki. Przemyję ci to – dodała nie pozwalając dojść mu do słów. Chciała powiedzieć coś jeszcze ale nie zdążyła. Potworny ból objął jej nogę. Później to samo poczuła na ramieniu. Ciemność zasłoniła jej twarz Itachiego. Ostatnie, co pamięta to swój krzyk. Później nie było już niczego.



Rozdział XIII

- Co się stało? - Usiadła pod drzewem, a Uchiha usadowił się na przeciwko niej.
- Nawet nie wiem co mam powiedzieć. Zawiodłem cię, opuściłem w taki paskudny sposób, a gdy po tylu latach się spotykamy, ty jak gdyby nigdy nic witasz mnie z otwartymi ramionami. Ana.. tak bardzo cię przepraszam.
- Miałam zamiar być na ciebie wściekła, jeśli kiedykolwiek byśmy się spotkali - uśmiechnęła się pod nosem - chciałam odpłacić ci się za te wszystkie wylane łzy mnóstwem kopnięć i uderzeń ale.. nie mogłam. Tak się cieszę że znowu będziemy razem. Wiem czemu zabiłeś tych wszystkich ludzi Itachi, wkradłam się kiedyś do tajnego archiwum Konohy - widząc zdziwione spojrzenie czarnych tęczówek poczuła się bardzo zadowolona z siebie - nie mam ci za złe tego, że uciekłeś, tylko tak strasznie tęskniłam. Byłeś najlepszym przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć.



Rozdział XXXII Oczy Śmierci

"Znowu to zrobiłem, choć nigdy tego nie chciałem. W takich momentach oczami wyobraźni wciąż widziałem jej ciemne oczy i czarne włosy rozrzucone w nieładzie po poduszce, czy naszych ciałach. Słyszałem jej oddech, ten chaotyczny i ten spokojny, miarowy, gdy spała z głową na mojej klatce piersiowej. Pamiętam jej uśmiech, wydźwięk jej myśli. Jednakże jej tu nie ma. I muszę robić to z nią. [...]
- Pobawimy się? - spytałem retorycznie, spuszczając ze smyczy Shi.
Czułem jak uwalniają się ze mnie pokłady chakry, które zalewają moje ciało i wypełniają wszystkie komórki. Widziałem jak przeobrażają się moje dłonie, wykształcają pazury. Wiedziałem, że chakra wokół mnie wizualizuje się w ogony.
Oczy dziewczyny zwęziły się z przerażenia. Zaczęła szarpać się jak szalona. Kilka razy spróbowała mnie kopnąć, bądź uderzyć dłonią wypełnioną chakrą, lecz skutecznie jej to uniemożliwiałem.[...]
- Aanami, musimy porozmawiać - rzuciła szybko, zdenerwowana - Jak zablokowałam wtedy tę pamięć, to w mojej głowie nagle pokazało się wspomnienie matki, którego nigdy nie miałam.
- Co chcesz powiedzieć? - zapytałam wyraźnie zaintrygowana.
- To wspomnienie jakby się odblokowało, gdy pojawiło się wolne miejsce w mojej pamięci. Jakby zostało stworzone przez matkę, gdy jeszcze żyła i uśpione do czasu, aż będzie potrzebne.
- Chcesz powiedzieć, że matka grzebała ci w głowie jak byłyśmy małe?
- Tak - odpowiedziała szybko.[...]
- Yoshito, za mną - zarządził Pain.
- Dobrze. Na razie, kuzyneczki - rzucił i ruszył za rudowłosym. [...]"



Diedara- sensei!

- Deidara-sensei! Ją nie mam z tobą szans! - krzyknęła rozżalona.
Zdawała sobie sprawę jaka zrobiła w tej chwili z siebie ofiarę losu, ale nie przejmowała się tym teraz. Na to będzie później czas. Miała jedynie nadzieje, ze blondyn ją zrozumie i skończy ta swoją zabawę.
- Nadajesz się tylko na niewolnicę. Więc giń, podziwiając moja sztukę, yhm!
Kolejna bomba. Spróbowała uciec, ale nie do końca się jej to udało. Wybuch był duży i ją odrzucił kilka metrów dalej. Upadając uderzyła się w głowę i zemdlała. Może to i dla niej nawet lepiej.
Co z nią? Czemu nie wstaje? No Kurwa, wstawaj! Kobieto, przecież cię nie zabiłem. Wstawaj do cholery! Hmm, a może to jakaś jej sztuczka? Ją podejdę, a ona mnie dotknie. Chociaż zresztą ona nie potrafi tego zrobić. A co jeżeli ją zabiłem? Wtedy Pain mnie zapierdoli.
Chłopak zeskoczył z drzewa. Powoli zbliżył się do dziewczyny. Pierwsze co zauważył to jej zakrwawione ręce oraz bok. Położył jej rękę na szyi, aby sprawdzić puls. Żyła. Deidara od razu się rozluźnił. Spojrzał na jej twarz. Była uśmiechnięta, ale po policzkach spływały jej łzy z oka. Czyżby płakała?