Przejdź do głównej zawartości

Nowe rozdziały

Zgubna potrzeba 2/2 (one-shot)

Nie dość, że Uchiha znienormalniał, co dowodzi jego nieschodzący z gęby obłąkany uśmiech oraz rosnące z każdą chwilą zboczone popędy, to jeszcze twierdzi, iż jest poważnym człowiekiem w momencie gdy wtyka dresiarzowi palec w dupę. To z pewnością nie jest to, co poważny, zdrowy człowiek robiłby ze swoim przyjacielem. I ta kwestia sama w sobie podkreśla niepoważność bruneta, a także to, iż zaburzenia osobowości powinno się leczyć.
– Uroczy – mruknął onyksowooki, kończąc wstępne przygotowania oraz biorąc do rąk nawazelinowanego sztucznego kutasa, który to miał być prawidłowym przygotowaniem do właściwej zabawy. – To teraz w końcu zademonstruję ci niezastąpione właściwości wazeliny – oznajmił, przykładając wielką pałę do tyłeczka Naruto.
– Nie wkładaj mi tam tego! – krzyknął zestrachany, uciekając biodrami na bok, przy tym nogą wytracając narzędzie tortur z dłoni ciemnowłosego.
– Usuratonkachi, mówiłem, nie wierć się, bo ci unieruchomię nogi – zagroził, ponownie biorąc silikonowego penisa w dłoń i nakierowując go tam, gdzie jego miejsce być powinno.
– Popaprańcu! Zniszczysz mi dupę! – ryknął rozpaczliwie, zaciskając uda.
– Dałem przecież wazeliny, nic ci nie będzie. Rozchyl nogi, a sam się przekonasz.
– Zapomnij! To jest zbyt duże, nie ma mowy, żeby weszło choć centymetr bez uszkodzenia mojego tyłka! a ja lubię swój tyłek i chciałbym dożyć z nim spokojnej starości – oznajmił, stanowczo będąc przeciwnym temu, co sharinganowiec miał zamiar zrobić.
Uchiha wstał bez słowa i podchodząc do szafki ustawionej niedaleko łoża, wyciągnął z niej sznur, który był identyczny, co ten ściskający ręce blondyna.
– Sasuke… po co ci to?... – zapytał, choć i tak, nie zważając na swoją niską inteligencję, niewątpliwie znał odpowiedź.
– Nie chcesz współpracować, dobe, to nie mam innego wyjścia – odrzekł, łapiąc za jego stopę, która niesforna zaczęła dziko latać na wszystkie strony, raz po raz atakując ostro walczącego z nią bruneta, który nie dawał za wygraną i już po chwili uwięził ją w mocnym splocie. To samo zrobił z drugą, która tak jak pierwsza, nie chciała się łatwo poddać, ale ku ogromnemu niezadowoleniu liska, została ujarzmiona.


 
Tsuki no kuroi me
Rozdział VII Jezioro Krwi i Czarny Wilk
 
- Uchiha… - zaczęłam niepewnie. Nie wiedzieć czemu, jego imię nie potrafiło mi przejść przez gardło. Wolałam wymawiać neutralne nazwisko. – Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale… Gdybym nie chciała się w to mieszać, to nie podjęłabym się tej wędrówki.
- Więc masz w tym jakiś cel, nieprawdaż? Jakieś osobiste pobudki? Ale, pytanie brzmi, czy byłabyś zdolna wykorzystać kogoś, dla swoich chorych korzyści? – zadając to pytanie spojrzał znacząco na Tsuki. Dziewczyna delikatnie pokręciła głową, dając mi tym samym znak, bym nic nie wspominała o ich pokrewieństwie.
- Nie jestem taką zarozumiałą osobą, jak ty. – syknęłam mrużąc oczy – I nie wiem czy cię zaskoczę, ale nie mam w tym żadnego interesu, a nawet przeciwnie.
- To prawda. – przytaknął – Jestem zarozumiałym i egoistycznym dupkiem. – stwierdził, przyprawiając mnie tym samym w osłupienie. Zaśmiał się psychopatycznie. – Znam swoją wartość. Wątpię, by jakieś psychologiczne chwyty na mnie podziałały. Sakuro, odpuść, dobra?
Spojrzałam na niego. Przypatrywał mi się zaciekawiony, a jednocześnie jakby rozbawiony moim całkowicie odmiennym charakterem. Chciał żebym odpuściła? Nie… Choćbym chciała, nie mogę. Złożyłam obietnicę.



Los pisany bólem
Rozdział XVI

… Iruka …
Um… moje ciało… boli. Wszystko mnie bolało. Przeklęty Kakashi! Jak w końcu dojdę do siebie to pokaże mu, gdzie raki zimują! Praktycznie 45h bez snu i jedzenia, tylko sex. Nie żebym, wtedy narzekał, ale! Nie wiem, jak on będzie dziś normalnie funkcjonował w szkole! Przecież to masakra! No, ale cóż… dom się sam nie posprząta!
Chwila… czemu ja nie mogę poruszyć rękoma? Co do jasnej cholery się tu odpierdala?!
- Kakashi?! – Drę się na cały dom, mając na dzieję, że jest już po 16, a ten skurwysyn już wrócił. .. Odpowiada mi cisza… Powoli otwieram oczy i rozglądam się po pokoju. Wszystko wydaję się być tak, jak było rano. Spodnie Kakashiego na lampie nad łóżkiem, moje przy drzwiach. Jego bokserki walają mi się między stopami, swoich jakoś nie mogę zlokalizować. Nasze koszulki pewnie gdzieś leżą na schodach czy na korytarzu. Ciekawe czy są całe? W końcu pół roku bez seksu to dużo zwłaszcza dla nas – nałogowych seksoholików gejów. Kieruje wzrok ku moim nadgarstkom.
-Co kurwa.... - oczy wyszły mi z orbit. Jestem przypięty do łóżka! Kogo popierdoliło?
-Kurwa! Kakashi! Zabije Cię! - drę się w niebo głosy i o dziwo ktoś mnie usłyszał...
-Dzień dobra moja dupeczko. Jak się czujesz?- pomimo tego, że na jego uśmiech robi mi się ciepło na sercu, to i tak jestem na niego wkurwiony. Mój niewzruszony chłopak podszedł do łóżka i usiadł na mnie. .....
 
Rozdział II Jak ogień i woda, cz.3 - Niefortunne zderzenie
 
Raptownie usłyszała za sobą wołanie i bez zastanowienia obróciła się w biegu za siebie. Nie spostrzegła ani kto, ani skąd ją nawoływał, gdyż uderzyła w coś bardzo twardego, lądując płasko. Głośnie westchnienie owiało jej twarz. Otworzyła gwałtownie oczy, napotykając parę innych, które wpatrywały się w nią z dziwnym błyskiem.
Oparła dłonie po bokach głowy poszkodowanego.
- Gdzie tak pędzisz, Inuzuka? – Usłyszała w końcu jego głos. – Może byś na przyszłość patrzyła pod nogi?



Z tego powodu ta impreza

Taa... Mniej więcej tak to było. Liderek postanowił przyłączyć tą gówniarę do Akatsuki. Yhm, ona ma tylko pietnaście lat i nic nie potrafi. Nie wie co to sztuka! Kurwa, jak można nie wiedzieć co to sztuka?! Jednak trzeba przyznać, że cięty język to ona ma. Potrafi wkurwić człowieka.
- Deidara, pijesz?
Zobaczymy, kto to mnie woła. No wiadomo, że Tobi. Wznosi już chyba tysięczny kieliszek z liderem. Pijesz i pijesz. Napije się, co mi szkodzi, ale już mnie głowa boli. Najchętniej bym to wszystko wysadził. Podniosłem kieliszek i wypiłem alkohol. Dopiero po chwili zorientowałem się że nie mam przepitki. Kurwa, jak zwykle coś. Zaczyna mnie piec w gardle. No do jasnej, kurwa cholery, gdzie to jest?
- Ej blondyneczko, tego szukasz?
O nie. Wszędzie rozpoznam teraz ten dziewczęcy głos, yhm. Niby miły i słodki, ale wkurwia niesamowicie Odwróciłem głowę i rzeczywiście to była ona. Stała za kanapą z butelką coli. Uśmiechnęła się do mnie. Boże, czy jej ten uśmiech nigdy nie schodzi z twarzy? Od wczorajszego rana jest ciągle uśmiechnięta, yhm. Jak tak można. Nie dostaje skurczu mięśni? Nieważne zresztą. Muszę się czegoś napić. Zabrałem dziewczynie napój, odkręciłem i wypiłem kilka pożądanych łyków. No, przestało mnie piec.



Kin z Otogakure
Epilog
 
Wszystko przemija, nic nie jest wieczne. Ludzie odchodzą, by już nigdy nie powrócić. Zostają po nich tylko nagrobki, które za każdym razem gdy na nie patrzę przypominają mi o was. Nie da się zapomnieć waszych twarzy, wymazać wspomnień. Nie byliście epizodem w moim życiu, lecz jego dużą częścią. Tęsknię za wami każdego dnia. Choć ciebie Kin znałem dość krótko, naprawdę byłaś dla mnie siostrą, o której zawsze marzyłem. Spełniłaś wszystkie moje wymagania, a uwierz, że poprzeczkę ustawiłem dość wysoko.

Shen... od zawsze byliśmy razem. Wychowywaliśmy się obok siebie. Ramię w ramię kroczyliśmy przez życie. Uwierzysz, że nadal pamiętam słowa, które wypowiedziałeś w Konoha? Mówiłeś je chyba do siebie, ale stałem obok, a takiego monologu nie sposób przepuścić wolno...



Anayanna story
Rozdział 12

Patrzyli jak zaczarowani. Było coś pięknego w tym niesamowicie brutalnym spektaklu. Swego rodzaju mroczny urok. Statyści jeden po drugim padali na ziemię martwi, scenerie barwiła gęsto, czerwona jucha. Aksamitna czerń spowijała niebo a główna aktorka błyskawicznie pozbawiała życia kolejne ofiary. Gracja i zwinność w jej ruchach przywodziły na myśl taniec. Przerażająco bezlitosny i namiętnie czarujący. Widzowie jak zahipnotyzowani przyglądali się przedstawieniu.
Czas na wielki finał i owacje na stojąco. Gwiazda wieczoru skłoniła się nisko.



Naruto in school
Lekcja 9

- Drzwi się zamyka. - usłyszała męski głos.
Już dobrze wiedziała kto to. Chłopak zdjął rękę z jej ust i przesuną ja na takie dziewczyny. Była na niego zla. Chociaż zla to za mało powiedziane. Była wkurwiona na chłopaka i nie miała zamiaru go oglądać. Chciała wykopać go z domu i najlepiej by było gdyby dzisiaj już go nie widziała.
Po pierwsze obudził ja o tak wczesnej porze. Po drugie włamał.się do domu. Po trzecie odwalił taki cyrk, strasząc ja. Miała tylko jedno określenie o nim. Jebany chuj.
- Puść mnie. - syknęła.
Jej głos mógłby wręcz zabijać, taki był przepełniony jadem.
- Jak cię puszcze, to mnie zabijesz. - powiedziawszy to jeszcze mocniej przyciągnął do siebie dziewczynę.
- Po prostu cię wypierdole z tego domu. Puszczaj mnie. - powiedziała ironicznie słodkim głosem.
- Pod jednym warunkiem.
Pocałował dziewczynę w szyję.
- Jakim? - warknęła.
- Nie zabijesz mnie, ani nie uderzysz, ani nie wyrzucisz z domu.
Puścił ją. Na wszelki wypadek cofnął się kilka kroków do tyłu. Dziewczyna, jednak starała się nie zwracać na niego uwagi. Wyłączyła wodę i zrobiła sobie herbaty.



Uchiha Kyodai
Rozdział XXVII

Nikt nie wybiera sobie talentów, rodziców i przeszłości.
Te trzy rzeczy warunkują twoje życie.
Gdy sobie to uświadomisz, nagle zdajesz sobie sprawę,
że wiele rzeczy od ciebie nie zależy,
że jesteś bezbronny wobec tych czynników. 
 
PS: Bardzo przepraszam za opóźnienie.