Przejdź do głównej zawartości

SPECIAL! "Świat Masashiego Kishimoto"

Jak dorastałem - część 5
Kiedy chodziłem do starszych klas podstawówki zainteresowałem się mangami z "Shonen Jumpa", a sprowokowało mnie do tego obejrzenie anime zrobionego na podstawie mangi "Dragon Ball". Jeszcze wcześniej oglądaliśmy z bratem w telewizji "Kinnikumana" (dosł. "Mięśnioman". przyp. tłum.) - wciągnął nas na całego i co rusz projektowaliśmy postaci jakichś "nadludzi". Gusta mieliśmy dosyć sprecyzowane - brat stworzył na przykład nadczłowieka - chrząszcza "Żukomana", a ja "Chrzanomana" i "Musztardomana" (byłem pod wpływem nadczłowieka "Curry Cooka" - wiedziałem, że mogą być "żywnościowi" nadludzie, więc inspiracji szukałem, zaglądając do lodówki. Wtedy te nazwy wydawały mi się smakowitymi kąskami - teraz te moje dawne gusta przywołują uśmiech na twarzy). W międzyczasie poznałem anime "Hokuto-no Ken" (dosł. Pięść Wielkiej Niedźwiedzicy") i zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Kiedy wypadała kolej na moją klasową grupę, żeby wyrzucić śmieci, zaraz był kłopot tego, który miał zabrać ciężki śmietnik i zanieść je do pieca znajdującego się w rogu szkolnego ogrodu. Wtedy przykładałem kumplowi palec do skroni i mówiłem wiadomym głosem - "Przebiłem ci punkt ujścia energetycznego kanału, już zabierasz śmietnik i śmigasz z nim do spalarni" (w oryg. "Już nie żyjesz". przyp. tłum.). Wtedy kumpel robił to samo i tym samym głosem odpowiadał "Zdążyłem przebić ci ten sam punkt". I tak przyjacielsko przebijając sobie ujścia meridianów w zgodzie wynosiliśmy razem ciężki śmietnik będąc pod wpływem dioksyn, o których nie było jeszcze wtedy tak głośno. 
Te anime na podstawie mang z "Jumpa" były naprawdę fajne. 

Źródło 
"Naruto", M. Kishimoto
JPF Manga, 1999