Przejdź do głównej zawartości

SPECIAL! "Świat Masashiego Kishimoto"

 Jak dorastałem - część 2
Kiedy zacząłem chodzić do przedszkola, zainteresowały mnie przeróżne rzeczy, owady, płynąca rzeka, różne przedmioty i zjawiska, na których widok przystawałem i dłuuugo stałem w miejscu jak zamurowany. Przez ten mój dziwny odruch wychowawca lub rodzice zawsze mnie szukali. Podobny odruch miałem w domu. Tata opowiadał, że kiedy oglądałem telewizję, to zapominał, że ma dziecko. Byłem tak wpatrzony, że zazdrosny tata odwracał moją głowę w swoją stronę wołając "Ej Mabo" (to moja ksywka w domu), ale mój wzrok wciąż tkwił w telewizorze, co nadawało mi podobno "przerażający" wyraz twarzy. W tamtym okresie telewizja miała na mnie bardzo duży wpływ. Na przykład taki "Doraemon". Nie wiem skąd się to wzięło, ale byłem jego maniakiem i rysowałem jego twarz gdzie popadnie. Koledzy z przedszkola znali oczywiście tego bohatera i również go rysowali, ale popełniali błąd, który mnie strasznie denerwował. Źle malowali okolice oczu (trudno wyjaśnić[...]) Kiedy ktoś rysował [...] "źle", to od razu zwracałem uwagę, że "to nie tak" i rysowałem twarz tak [...]"jak powinno być". Najczęściej nie spotykałem się ze zrozumieniem i dochodziło do kłótni. Jak teraz na to patrzę, to wydaję mi się, że byłem wkurzającym bachorem. Byłem małym kretynem, który wierzył, że rysowanie swojego bohatera według słów piosenki "namaluj Doraemona" jest metodą tylko dla lamusów.

Źródło
"Naruto", M. Kishimoto
JPF Manga, 1999