Przejdź do głównej zawartości

Nowe rozdziały

Rozdział VI Czerwień

"Każdy z nas zakłada swoją maskę. Maska obojętności, maska wiecznego szczęścia, maska luzaka, maska powagi. Wszystko jedno. Jednak zakłada ją każdy, bo każdy boi się odrzucenia. Chowamy naszą prawdziwą osobowość, gdyż nie chcemy być zranieni. Bo chyba nic nie boli bardziej niż brak akceptacji ze strony osób, które są dla nas ważne. A rany na duszy mogą się nie zagoić. Strach ogarnia naszą rzeczywistość, nawet jeśli tego nie zauważamy. Maska jest rozwiązaniem komfortowym. Wystarczy ją założyć i egzystować. Bo tego, co mając ją na sobie robimy nie można już nazwać życiem. Heh...wyświechtane 'carpe diem' to tylko ułuda. Pokaż mi kogokolwiek, kto gdy wraca wieczorem do domu i jest absolutnie sam wciąż jest taką samą osobą jak w ciągu dnia. Pokaż mi kogokolwiek, kto w swoim życiu nie przechodził wewnętrznej wojny pomiędzy sobą, a swoim przybranym 'ja'. Kogokolwiek, kto nigdy nie pomyślał "a co powiedzą inni"... O ile taki tymczasowy kryzys osobowości jest normalny, to gdy przywdziewanie maski staje się dla nas permanentne możemy przestać rozróżniać, co rzeczywistością jest, a co rzeczywistością się stało. Kim jest Itachi? Pod warstwą apatii ukrywa "coś" i nie mam wątpliwości, że to "coś" walczy samo ze sobą w obliczu masakry jakiej dokonał. Boję się...boję się, że to "coś" Itachi już bezpowrotnie zatracił."




Więzień przeznaczenia 
Rozdział XIX Strategia

- Twarze Hokage.- cichy głos Sasuke nagle wypełnia ciszę między nami.
Podnoszę wzrok zaintrygowana.
On sam siedzi niezmiennie, trzymając w obu dłoniach kubek z parującym napojem tuż przy ustach, z włosami prawie zasłaniającymi mu twarz.
-Proszę?
- Znakiem rozpoznawalnym Wioski Ukrytej w Liściach są wykute w skale twarze czterech Hokage.
Herbata ostygła, więc para stawała się prawie niezauważalna. A ja zrozumiałam, że to ten zapach zawsze mu towarzyszy, począwszy od naszego pierwszego spotkania aż do teraz. Zapach gorzkiej zielonej herbaty. Bo w rzeczywistości całe Jego życie było gorzkie.




Shukketsu
Rozdział XXIX Mimo wszystko go zabijemy

Irytował go fakt, że jego drużyna została zepchnięta na dalszy plan, że Naruto został zignorowany, a przede wszystkim problem jaki ostatnio wyniknął. Tsunade przestała interesować się naprawdę ważnymi sprawiami, zamykała się w swoim wielkim gabinecie i podpijała sake schowane w szafce biurka. Skoro ona nic nie robi, postanowił trochę nią wstrząsnąć.
Kakashi wparował bez słowa do gabinetu Hokage, mierząc ją karcącym wzrokiem. Kobieta uniosła zmęczone spojrzenie znad sterty kartek, uśmiechając się szeroko. Uznał to za zaproszenie do konwersacji. Hatake nie przejmował się tym, że kobieta moga zaraz go wygonić na kopniakach za drzwi, sprawa Kyuubiego była na tyle ważna, że postanowił poświęcić swój tyłek i co ważniejesze godność.
- Co się stało, Kakashi? - zapytała Tsunade, a mężczyzna w duchu stwierdził, że jest ona trzeźwa i może dojdzie z nią do jakiegoś ładu, a może i nawet będzie w stanie ustalić mu jakiś plan działania przeciwko Akatsuki. Widział jednak jej zagniewaną twarz i zmienił zdanie.
- Chciałem wiedzieć, co teraz ze sprawą Kyuubiego - powiedział stanowczo.
- Dobrze się składa...Miałam wezwać ciebie jutro...- mruczała zmęczonym głosem, wertując kartki w poszukiwaniu raportów. Nieistotne rzeczy rzucała za siebie, kilka ostatnich papierzysk, nieco już przybrudzonych od kawy podała do ręki Hatake. Z początku nie wiedział co powiedzieć, więc zaczął czytać po raz drugi




Mou Ikkai
Rozdział 8 Retrospekcja - trening

Rudowłosa w zastraszająco szybkim tempie ujrzała srebrzące się ostrza, które z niewyobrażalną prędkością zbliżały się do jej osoby. Sprawnie ich uniknęła i stanęła na zielonej trawie. W chwilę potem parokrotnie mrugnęła oczyma, po czym ruchem dłoni przetarła je, gdyż nie mogła uwierzyć, że przed nią stoją trzy kopie jej senseia. Zdała sobie sprawę, że ten walczy na poważnie. Bez zastanowienia sięgnęła do sakiewki i wyciągnąwszy z niej kunai, rzuciła błyszczącym ostrzem w klona. Niestety, nie przyniosło to oczekiwanych efektów. Zdezorientowana i wystraszona rudowłosa zaczęła szukać jakiegokolwiek rozwiązania, nawet drogi ucieczki. Bądź co bądź, w akademii zawsze uczyli ją, że jeśli nie ma szans w walce, ani wsparcia, to jedyna rozsądna rzecz, jaką może zrobić, to uciec z miejsca walki. Niestety, tutaj nie miała takiej możliwości.
Strach stał się silniejszy i przewyższył silną wolę Ayame. Dziewczynka nerwowo zacisnęła powieki i zagryzając zęby ścisnęła dłonie w pięść. Jiraya to zauważył. Wiedział, że pora przestać, gdyż jest ona jeszcze za mała na takie treningi. Stanął parę kroków od dziewczynki i zaczął wpatrywać się w jej ruchy. Nagle odskoczył od jej osoby wystraszony niespodziewanym atakiem, jednakże dziwne ostrze przecięło jego jasną skórę. Zdezorientowany dotknął ręką zranionego miejsca i gdy tylko ujrzał krew, zaczął zastanawiać się, kto go zaatakował.





Szkoła Liścia
Rozdział 7

Podszedł do rozległej fontanny, która leniwie wybijała wodę do chmur. Początkowo ten widok pozwalał mu się odświeżyć, jednak nie dawał takich efektów, jakich oczekiwał. Usiadł na betonowym murku i zatopił rękę w wodzie, powoli zakłócając jej spokój.
Ukojenie, pomyślał.
Siedział tak przez jakiś czas, aż nagle poczuł jak ktoś go popycha, a on bezwładnie wpada do średniej głębokości fontanny. Jego upadkowi towarzyszył głośny plusk, po czym po okolicy rozniósł się śmiech chłopca.
- Ty! - wskazał zdenerwowany na niskiego bruneta, wychylając się z brodzika. Chłopak nie zwrócił na niego uwagi, gdyż ledwo łapał powietrze ze śmiechu. Blondyn szybko wygramolił się z wody i stanął naprzeciwko brzdąca, wpatrując się w niego ze złością. - Zaraz sam tam wylądujesz.
- Spróbuj tylko, a pożegnasz się ze szkołą – zaśmiał się brunet i pokazał Naruto język.
- Ty głupku! - wykrzyknął i rzucił się w pogoń za dzieckiem. I chociaż miał ochotę rozszarpać go na strzępy, w głębi duszy dziękował mu za to, że ten znalazł cudowny sposób na ochłodzenie się. Niestety, myśl, że musi iść cały przemoczony na lekcję była nieciekawa. - Idioto jeden, kto ci pozwoli się do mnie zbliżać?!